Ostatnio w swoim ulubionym sklepie, kupiłam sukienkę. Długą do samej ziemi, z wzorzystego, dosyć cienkiego i lejącego materiału. W domu otrzeźwiałam i zadałam sobie pytanie: Po co mi ona?
Mąż mówi:
A może... niby spodnie sobie uszyjesz??
Czasami się zastanawiam po co ja się męczę, kombinuję, wymyślam przecież jemu to z taką łatwością przychodzi :)
Niestety sukienka była dosyć mała więc nie mogłam równo dopasować do siebie wzoru.
Nie są to w 100% legginsy ponieważ uszyłam nieco luźniejsze.
Komentarze
:)
Cytuję papavero:
Ja mam :)
Cytuję femke:
Dokładnie tak :) Mam taki jeden co go nawiedzam non stop i kupuję kilogramowo zasłony i nie tylko :)
Przypuszczam, że w przypadku mgiełki chodzi o specyficzny sklep.
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.