Zacznę od stwierdzenia faktów oczywistych. Różnimy się od siebie. Różnimy się na tyle, że nie wszystkim pasują standardy. Jedni z nas mają piękną wyprostowaną sylwetkę inni kręgosłupy wykrzywione w mniejsze lub większe esy-floresy. Mamy wysokie jak topole babeczki i niskich mężczyzn, grubiutkie dzieci i zabiedzonych dorosłych... lub na odwrót albo jeszcze inaczej. A wszyscy pragną nosić ubrania, tak to się w naszej szerokości geograficznej złożyło, że bez nich zimno lub dziwnie wyjść na ulicę. Gdy przytyjemy zasada jest taka sama, należy posiadać szafę z ubraniami.

Rewolucja przemysłowa zmieniła proces powstawania odzieży. Skutki widzimy dziś w postaci masowej produkcji, która w tysiącach punktach sprzedaży oferuje identyczne modele w identycznej rozmiarówce. Niestandardowy klient udaje się do takiej placówki i pomimo rozwoju technologicznego nic na niego nie pasuje. Czy kogoś to dziwi? Mnie nie, bo zdaję sobie sprawę z tego, dlaczego tak się dzieje. Niech ktoś policzy ile rozmiarów powinien zaproponować producent aby zadowolić nieco więcej osób. Weźmy dla przykładu kobiety. Przydałyby się chociaż 4 rozmiary różniące się wzrostem, pośród każdego z nich z 15 różnych rozmiarów różniących się obwodami. A to już daje nam 60 kombinacji. Spośród tych rozmiarów usłyszelibyśmy krzyki babeczek z różnymi biustami i gdyby tak wyłonić tylko mały, średni i duży to robi nam się 180 rozmiarów. A gdyby tak jeszcze dorzucić inne problemy? Wyobrażacie sobie sklep z odzieżą, który oferuje każdy model w dwustu rozmiarach? No ja nie.

Przeczytałam kiedyś na temat rozmiarówek damskich bardzo zabawny tekst, który znajdziecie w tym miejscu. Streszczę go w dwóch słowach. Otóż autor twierdzi, że amerykańscy studenci odkryli, że grubi od chudych różnią się proporcjami. Ja naprawdę liczę na to, że autor tego tekstu rozpędził się za bardzo ze swoimi wywodami, naprawdę liczę na to, że wcale takiego odkrywczego odkrycia nikt nie odkrył. No bo przecież każdy widzi, że jak mu brzuch urośnie a pupa nie, to proporcje się zmienią na zupełnie odwrotne i o wcięciu w talii mowy być nie może. Do tego nie trzeba być studentem, wystarczy przetrzeć okulary.

Po co taki tekst? Otóż dziś przecieram moje okulary. Dziś jest wtorek i teoretycznie powinniście tutaj znaleźć nowiutki i pachnący drukarnią (taką wirtualną) szablon. Ale dziś zabieram się za szablon od strony tego odkrywczego odkrycia na miarę wszechświata mody. Szablon powstał na wymiary modelki, takie realne pobrane z sylwetki. Teraz muszę ten szablon zestopniować. I gdyby nie to, że szablon jest całkowicie dedykowany  dla babeczek "plus size", już by był. A tak, specjalnie dla Was siedzę sobie i dłubię nowe wektory do stopniowania w nowym zakresie. Jak już szablon powstał pięknie na modelkę nietypową to i stopniowanie przeprowadzę tak, jak na to zasługuje. A jeśli ktoś jest ciekaw jak moja praca wygląda to polecam do poczytania w dniu dzisiejszym takie oto pozycje.

Metoda grupowa stopniowania szablonów odzieżowych

O stopniowaniu słów więcej

A tak w skrócie, to po to, abyście mogli otrzymać pięknie i dokładnie zestopniowane szablony, moją skonstruowaną i przeszytą sukienkę muszę tym razem przygotować dodatkowo w dwóch skrajnych rozmiarach. Ukradnę z nich wektory i będę z nich korzystać przy kolejnych modelach "plus size". A Wy proszę nie ufajcie takim rewelacjom, że przemysł nie wie jak konstruować na różne sylwetki. To po prostu się nie opłaca na masową skalę ale możliwe jest.  Na szczęście, bo inaczej musiałabym się dzisiaj nudzić przed jakimś serialem, a tak po prostu sobie dłubię w wektorach. A Wam pokażę dziś malutki kawałeczek tej sukienki, która czeka na swoją premierę. Oto malutka zaszewka, która modeluje biust wraz z cięciem przesuniętym nieco do boku. Fajnie, nieprawdaż? Ja Wam bardzo dokładnie o tej sukience opowiem, ale już zdradzę, że modelka sama ją uszyła. Ja tylko patrzyłam i przypominałam jaka jest kolejność.